Judas Priest

Strona www: www.bmg.com.pl

(...) Razem z Ripperem Owensem na wokalu nagraliśmy dwie płyty i sporo koncertowaliśmy. Byliśmy więc na bieżąco. Faktycznie zrobiliśmy sobie potem małą przerwę. Jeszcze jednym argumentem, jaki przemawiał za powrotem do Judas Priest było to, że udało nam się idealnie zgrać czasowo – w tamtym okresie żaden z nas nie miał specjalnych planów. Rob skończył właśnie pracę nas swoimi projektami, my byliśmy świeżo po trasie ‘Demolition’. Trudno było o lepsze zgranie się w czasie. (...)

 

To pytanie musiało zostać zadane w pierwszej kolejności, ponieważ niektórzy wciąż nie wierzą w to, co się stało. Co skłoniło oryginalny skład Judas Priest do powrotu na scenę?


To było nieuniknione, musiało się wydarzyć prędzej czy później. Pamiętam nasze spotkanie rok temu w domu Roba (Halforda, wokalisty JP – przyp. MR) kiedy wybieraliśmy okładkę na nasz boxset Metalogy. Wtedy ktoś wspomniał, że zbliża się 30-lecie wydania naszej pierwszej płyty z Robem – „Rocka Rolla” w 1974 r. Doszliśmy do wniosku, że jeżeli kiedykolwiek mamy jeszcze zagrać w tym samym składzie, to taka rocznica byłaby do tego idealnym pretekstem.

 

Niektórzy twierdzą, że o przyjęciu Roba z powrotem do składu Judas Pirest zadecydował fakt, że jego ostatnio solowy projekt ‘Resurrection’ brzmiał bardzo podobnie do waszych wspólnych dokonań. Czy to prawda?


Zgadzam się z tym. Rob powrócił do swoich korzeni, choć wcześniej angażował się a rozmaite projekty muzyczne solowe. Na swoich ostatnich dwóch albumach wrócił na ścieżkę heavy-metalu.

 

Nie obawialiście się, że przyznanie się kilka lat temu Roba do tego, że jest gejem mogło spowodować częściowe odwrócenie się od Judas Priest waszych dotychczasowych fanów?


Chyba nie, to zresztą był najsłabiej skrywany sekret w historii rock’n’rolla! (śmiech) Rob wtedy potwierdził to, o co większość ludzi podejrzewała go już od dawna. A że bycie gejem nie wpływa w żaden sposób na jego zdolności wokalne czy zdolności kompozytorskie, więc fani nie powinni mieć z tym żadnego problemu.


Czym zajmowaliście się przez ostatnio, zanim jeszcze doszło do zjednoczenia się Judas Priest? Nadal prowadziliście rockowy tryb życia czy zrobiliście sobie małą przerwę?


Razem z Ripperem Owensem na wokalu nagraliśmy dwie płyty i sporo koncertowaliśmy. Byliśmy więc na bieżąco. Faktycznie zrobiliśmy sobie potem małą przerwę. Jeszcze jednym argumentem, jaki przemawiał za powrotem do Judas Priest było to, że udało nam się idealnie zgrać czasowo – w tamtym okresie żaden z nas nie miał specjalnych planów. Rob skończył właśnie pracę nas swoimi projektami, my byliśmy świeżo po trasie ‘Demolition’. Trudno było o lepsze zgranie się w czasie.


Pewnym sprawdzeniem waszej popularności była dla was zapewne trasa ‘Reunited Tour’, którą zagraliście w zeszłym roku. Powiedz szczerze, nie obawialiście się trochę tego powrotu?


Na początku trochę tak, ale reakcja ze strony fanów, gdziekolwiek się nie pojawiliśmy, była absolutnie oszałamiająca. Wszyscy przyjmowali nas chyba nawet lepiej, niż mogliśmy sobie to wyobrazić.


Czy w takim razie zamierzacie z tej trasy wydać jakiś materiał live?


Nie, ale właśnie zakupiliśmy sprzęt który posłuży nam do nagrywania występów podczas zbliżającej się trasy i pewnie z niej powstanie jakaś płyta koncertowa. Jeszcze zobaczymy.


Pod koniec lutego ukazuje się wasz nowy studyjny album „Angel Of Retribution”. Jak ważny jest dla was jego sukces komercyjny? Czy może on przesądzić o dalszej działalności Judas Priest?


Każdy sukces „Angel Of Retribiution” – komercyjny i nie tylko – jest dla nas bardzo istotny. Jeżeli dobrze się sprzeda, będzie to znak, że jesteśmy nadal potrzebni a ludzie chcą słuchać tradycyjnego heavy-metalu.

 

Są bardzo podzielone opinie na temat waszego ‘nowego’ brzmienia na tejże płycie. Jedni uważają, że to wciąż tradycyjne Judas Priest, inni uważają, że brzmienie to trochę się ‘zamerykanizowało’. Co Ty na to?


To wspaniałe, że ludzie się nad tym zastanawiają! Dla mnie to jednak klasyczne dźwięki Judas Priest. Wiadomo, że słucha się go inaczej niż ‘Painkiller’, ostatni album z Robem, który nagraliśmy15 lat temu, ale to nieuniknione, skoro przez tyle lat technologia nagrywania płyt zmieniła się nie do poznania. Jeden z powodów, dla których do pracy nad płytą zatrudniliśmy Roya Z. Był fakt, że chcieliśmy nagrać ją na Protoolsach, czyli  w całkowicie skomputeryzowanych warunkach. A Roy jest właśnie znanym w branży specem od tego programu, z którym na dodatek wcześniej też współpracowaliśmy. Przy okazji wypróbowaliśmy w studio różne nowe gadżety, nowinki, które pojawiły się od czasu naszych ostatnich sesji nagraniowych. Tak więc ta płyta brzmi jak klasyczne Judas Priest, tyle że w nowym stuleciu.

 

 


Komentarze
 
Polityka Prywatności