Jamiroquai!

Być na samym szczycie przez półtorej dekady to naprawdę niezłe osiągnięcie, bez względu o jaką dziedzinę chodzi. W muzyce taka sytuacja jest niemal niemożliwa. Wielu przychodzi o odchodzi i tylko najlepsi zostają światowymi ikonami. Tak jak Jay Kay, 37-latek, powszechnie znany jako Jamiroquai. Po 15 latach może pochwalić się okrągłą liczbą 20 milionów sprzedanych płyt.

Na tym nie koniec, Jamiroquai ma na koncie 6 Multiplatynowych Płyt, 5 nagród MTV, statuetki Grammy i Ivory Awards i przynajmniej tonę nagłówków prasowych. Wszystko to z pewnością udowadnia jego pozycję. Ale żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, co do swoich osiągnięć, wydaje właśnie "High Times: Singles 1992-2006", kolekcję singli  dokumentującą trwającą półtorej dekady podróż przez groove i "rogate" disco.

 

Przed wydaniem tego albumu, Kay wzbraniał się przez połowę kariery, uważając, że nie można wydać "the best of Jamiroquai" z kilkoma hitami z list przebojów i odpowiednio dobranymi wypełniaczami. Teraz ma w dorobku 6 świetnych albumów, które dostarczyły wystarczająco tanecznych przebojów, aby utworzyć 19-trackową kompilację.

 

Z przedstawiciela acid jazzowej awangardy lat 90., stał się jednym z najbardziej uznanych muzyków pokolenia. Przebył drogę ze squatu w Ealing, we wschodnim Londynie, do posiadłości w Buckinghamshire. Od deskorolki po garaż pełen Ferrari. Każde z 15 lat jego twóczości było znamienne. Co więcej, wszystko począwszy od funkowych kawałków z organowymi aranżacjami, po komputerowo opracowane piosenki disco, każdemu muzycznemu krokowi Kaya towarzyszył intrygujący rytm i zaraźliwe melodie.

 

W 1992 roku, kiedy jeszcze mieszkał w Ealing, nagrał numer "When You Gonna Learn". Singel ukazał się nakładem Acid Jazz i był przełomowym momentem, od którego zaczęła się kariera Jamiroquai. To była mieszkanka starego jazzu i funku, dopełniona słodkim organowym groove'em, brzmieniem kwaretu smyczkowego i zaangażowanym przekazem politycznym, który wyprzedzały swoją epokę o dekadę. Jamiroquai zmienił oblicze muzyki tanecznej i sprawił, że Acid Jazz, z nazwy wytwórni stał się powszechnie uznanym gatunkiem muzycznym, a świat poznał jego wielki kapelusz i symbol Jamiroquai – rogatego człowieczka zwanego ‘Buffalo Man’.

 

Efekt ze strony dużych wytwórni był natychmiastowy. Po jednym wydanym kawałku, koncern EMI zaproponował książeczkę czekową a Sony Music zaoferowało kontrakt na 8 albumów.  Jednocześnie prasa muzyczna nazwała go "następcą Steviego Wondera", co zdaniem samego Kaya było "schlebiające, acz zupełnie błędne i przede wszystkim nudne".

 

W 1993 roku, kiedy jego krytycy widzieli tylko kapelusze, taniec i marny funk, on śpiewał o plądrowaniu Ziemi, apelował o zakończenie wojen i likwidację długu trzeciego świata. Wówczas wywoływało to rozbawienie, dziś zapewniłoby powszechny szacunek.

Jednak głos fanów był głośniejszy niż ten należący do krytyki, czego dodowdem jest pozycja antywojennego singla "Too Young To Die" w Top 10 oraz status najlepej sprzedającego się debiutanckiego krążka w Zjednoczonym Królestwie za "Emergency On Planet Earth". Album z miejsca trafił na szczyt brytyjskiego zestawienia.

 

Rok później, Kay i spółka nadal dopracowywali własny, niszowy gatunek nagrywając drugi  longplay "Return Of The Space Cowboy". Jay Kay w otoczce narkotyków i frustracji stał się symbolem brytyjskiej muzyki urban. Do tej pory tytułowy utwór jest najczęściej odtwarzanym kawałkiem przez stację Kiss FM.

 

Jednak dopiero trzecia płyta, wydana w 1997 roku "Travelling Without Moving", zapewniła artyście powszechny rozgłos. Co z pewnością było udziałem tanecznych kroków przeczących grawitacji oraz ruszającej się sofie z teledysku do "Virtual Insanity". Jego zamiłowanie do starego groove'u połączone z talentem do komponowania chwytliwych popowych melodii w końcu dały pożądany efekt. Poza "Virtual Insanity" na płycie znalazły się takie imprezmowe przeboje jak "High Times" i "Alright" oraz międzygalaktyczne boogie, czyli "Cosmic Girl", kryjące w swej melodyjnej formule ostrzeżenie przed skutkami inzynierii genetycznej. Kawałkowi towarzyszył powalający teledysk idalnie odzwierciedlający bogatą wyobraźnię Jamiroquai i jego zaangażowanie w globalne problemy.

 

Klip do "Virtual Insanity" w reżyserii Jonathana Glazera i na podstawie pomysłu Kaya, zapewnił artyście 5 nagród MTV, Grammy oraz wyróznienie Ivor Novello. Jednocześnie wokalista trafił na okładkę pisma "USA Today" i sprzedał ponad milion płyt w Stanach Zjednoczonych.

 

Jamiroquai zdobywa serca publiczności nie tylko muzyką, lecz także nietuzinkowymi klipami. Jego teledyski zawsze wzbudzły równie duże zainteresowanie, co jego życie prywatne. Chociaż po Oasis i Spice Girls, Kay jest od lat 90. najlepszym towarem eksportowym Wielkiej Brytanii, jego międzynarodowa kariera nie od razu została ugruntowana. W ojczyźnie jest natomiast najbardziej pechowym pretendentem do nagrody Brit Awards. Był już 15-krotnie nominowany, jednak nagrody jescze nie zdobył. Artysta jednak nie poddaje się, a jago statek wciąż utrzymuje się na powierzchni.

 

Zespół zdołał ponadto pokonać liczne przeciwności losu, począwszy od odejścia muzyków po zmagania lidera z używkami i jego mocno rockaandrollowym stylem życia.

 

Odejście basisty, Stuarta Zendera, zaowocowało jednym z najmocniejszych albumów Jamiroquai "Synkronized" z takimi singlami jak "Canned Heat" czy "Deeper Underground", który trafił na 1. miejsce UK Charts. Kiedy nazwisko Kaya nie schodziło z czołówke gazet ze względu na jego burzliwe życie osobiste, w tym samym czasie podbijał kluby hitem "Little L" z wydanego 2001 tanecznego albumu "A Funk Odyssey", który okazał się drugim najlepiej sprzedającym się albumem w jego karierze.

 

Mając za sobą trudne chwile, Kay zdecydował się powrócić w 2005 roku płytą "Dynamite". Longplay nie tylko zdobył znakomite recenzje, ale także zapewnił Jamiroquai drugą nominację Grammy za singel "Feels Just Like It Should".

 

Teraz czeka nas skladanka hitów wzbogacona o dwa nowe utwory, "Runaway" i "Radio". Jak się okazuje ich przygotowanie nie było takie łatwe. - To jest ogromna presja - mówi artysta. - Wydaje mi się jednak, że udało się nagrać prawdziwe hity. Pierwszy z numerów przyciąga swym klimatem disco, drugi rozbudza rockowym brzmieniem.

 

"Radio" to taki zabawny, ironiczny kawałek o niezręcznej sytuacji, kiedy poznajesz śliczną kobietę, która - jak się okazuje - woli dziewczynki niż chłopców. "Runaway" z kolei to jeden z najlepszych dyskotekowych kawłków Jamiroquai z uniwersalnym tekstem "I just want to runaway", który wyraża uczucie, które czasem dopada każdego z nas. Kiedy ma się ochotę po prostu uciec i zostawić wszsytko za sobą.

 

Zarówno fani, jak i krytycy Jamiroquai mogą usiąść i zrelaksować się. "High Times: Singles 1992-2006" to pierwsza część jego przebojów, gdyż Jay Kay nie wybiera się jeszcze na emeryturę. - Z pewnością będzie to zamknięcie pewnego rozdziału - tłumaczy muzyk. - Teraz jestem gotowy zacząć coś nowego. Mamy już przygotowanych kilka kawałków zupełnie innych niż to, co tworzyliśmy dotychczas. Jestem bardzo podekscytowany. Dlatego przygotowanie składanki najlepszych przebojów miało teraz sens. Jestem gotowy na coś innego.

 

Grupa Jamiroquai z pewnością wejdzie do studai z nowym materiałem, jednak Jay Kay musi mieć też czas na swoje ukochane Ferrari, a ponadto szykuje kolekcję dla Hugo Bossa.

 

W czasach gdy wszsytko nieustannie i w oka mgnieniu zmienia się, pozycja Jamiroquai pozostaje nienaruszona. Przede wszystkim jednak, kolekcja "High Times: Singles 1992-2006" to dowód na to, że bez  Jamiroquai nasze życie byłoby znacznie nudniejsze.


Komentarze
Polityka Prywatności